Blog socjologii na co dzień

Autor: dr Todd Schoepflin

Asystent Profesor, Wydział Socjologii, Niagara University

[email protected] www.niagara.edu/sociology

Po raz pierwszy przeczytałem książkę George’a Ritzera The McDonaldization of Society w 1996 roku, mój pierwszy rok szkoły podyplomowej. Od razu pokochałem tę książkę. Doskonale opisywał świat, w którym żyłem i nadal tak jest. To, co było dla mnie prawdą w 1996 roku, jest jeszcze bardziej prawdziwe dzisiaj. Otaczają mnie fast foody i inne firmy, które działają zgodnie z modelem McDonald’s.

W naszej kulturze nadal ceni się wydajność, przewidywalność i ilość. Technologia bardziej niż kiedykolwiek kontroluje pracowników i konsumentów. Uważam, aby nie być hipokrytą, jeśli chodzi o ten temat; Zdecydowanie korzystam z pewnych udogodnień, które wiążą się z życiem w świecie McDonaldized.

Kiedy piszę to w Buffalo w stanie Nowy Jork, na zewnątrz jest dwadzieścia stopni, więc lepiej uwierz, że czasami używam jechać, żeby dostać moją poranną kawę. A raz na niebieskim księżycu pochodzi nawet z McDonald’s. Chodzę też do miejsc uznanych przez McDonalda, kiedy przychodzi pora na wymianę oleju. Chociaż wolałbym zostawić samochód na jeden dzień z mechanikiem, wygoda zatrzymania się w Jiffy Lube lub innym specjalistycznym serwisie samochodowym jest zbyt łatwa do pominięcia. Jest jedno miejsce, w którym chodzę na wymianę oleju, w którym nawet nie zostawiasz samochodu! Co jest bardziej wydajne niż pozostanie w samochodzie podczas wymiany oleju w ciągu dziesięciu minut? Ale staram się jak najczęściej wspierać biznesy mam i pop. Zawsze szukam placówek, które są kreatywne, wyjątkowe i interesujące. Miejsca, w których wielkość i szybkość nie są utożsamiane z jakością.

Tam, gdzie mieszkam, coraz trudniej jest znaleźć miejsca, które nie są zgodne ze sposobem prowadzenia działalności przez McDonald’s. Dlatego spędzanie czasu w miejscach , które nie są określone w McDonald, jest dla mnie tak wyjątkowe. Jednym z moich ulubionych przykładów jest restauracja Marotto’s w pobliżu mojego domu. Nie chodzę często, tylko na specjalne okazje, a mój ojciec jest zawsze ze mną, kiedy idę, ponieważ to jego ulubiona restauracja. Pomimo tego, że nie jesteśmy stałymi bywalcami, zawsze jesteśmy traktowani po królewsku. Właściciel Mark Marotto zawsze zatrzymuje się przy naszym stole, aby z nami porozmawiać. Jest nie tylko właścicielem, ale także szefem kuchni! Oprócz poświęcenia czasu na odwiedzenie każdego stołu, rozjaśnia doświadczenie wszystkich, grając na harmonijce ustnej. Kiedy moja rodzina jadła tam ostatnio obiad z okazji urodzin mojego ojca, wyszedł z kuchni, aby zagrać na harmonijce ustnej „Happy Birthday”.

Tak wyjątkowy zabieg wywołuje ogromny uśmiech na mojej twarzy (jak widać na zdjęcie z jednej z naszych wizyt u Marotto… to ja mam duży nos, okulary i za duży uśmiech). Jeśli chcesz zobaczyć Marka w akcji, spójrz na historię, którą zrobiła o nim lokalna stacja informacyjna strona internetowa restauracji. Po prostu uwielbiam autentyczne wrażenie, że Mark gra na harmonijce, aby zabawiać swoich klientów.

Porównaj to z tym, co dzieje się, gdy wchodzisz do miejsca takiego jak Moe’s Southwest Grill, lokal z McDonaldem, w którym pracownicy krzyczą „Witamy w Moe! ” zgodnie, kiedy wchodzisz. Wydaje mi się, że pracownicy bez przekonania wykrzykują to zdanie, ponieważ po prostu podążają za korporacyjnym skryptem. grafika z napisem „Witamy w Moe’s, gdzie rozmiar ma znaczenie”. Nie było to zaskakujące, ponieważ w świecie zdominowanym przez McDonalds, większe oznacza obietnicę lepszego.

Należy pamiętać, że teoria McDonaldization ma zastosowanie nie tylko do restauracji. Potraktuj choinki jako kolejny przykład. Kupowanie fałszywego drzewa z Home Depot jest przykładem McDonaldization (zwłaszcza jeśli używasz tam technologii do zakupu drzewa bez pomocy pracownika). Sztuczne drzewo jest wydajne, ponieważ żadne brudne igły nie spadają na podłogę i nie ma problemu z przedostaniem się pudełka przez drzwi wejściowe. Ale to z pewnością nijakie w porównaniu z kupnem drzewa z lokalnej rodzinnej farmy. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mieszkają w pobliżu farmy drzew, ale jeśli jesteś w rozsądnej odległości od jednej, bardzo polecam to doświadczenie.

W tym roku moja żona i ja zabraliśmy naszego dwuletniego syna do farmy drzew znajdującej się czterdzieści minut od naszego domu. Kiedy przyjechaliśmy, dali nam piłę, żeby ściąć nasze drzewo. Przeszliśmy kilkaset metrów i znaleźliśmy piękne drzewo. Przejrzenie drzewa zajęło mi trochę czasu i prawie się poddałem, ale nalegałem i byłem podekscytowany, kiedy w końcu wykonałem swoją pracę. Pracownik pomógł mi umieścić drzewo na dachu naszego samochodu i pomógł mi je związać.

Mówię „tak”, ponieważ od tego zaczęła się przygoda. Ruszyliśmy i ruszyliśmy z powrotem do autostrady, jadąc 60 mil na godzinę i mając nadzieję, że drzewo jest odpowiednio przymocowane.Nie minęło wiele czasu, gdy dwóch młodych facetów w samochodzie przejechało obok nas, śmiejąc się i wskazując na nas. Potwierdziła się nasza najgorsza obawa – drzewo zsuwało się z dachu naszego samochodu. Zjechaliśmy na pobocze i zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby przestawić drzewo i zabezpieczyć je liną bungee. Kiedy moja żona i ja pracowaliśmy nad zadaniem z przejeżdżającymi obok nas samochodami, nasz syn płakał. Może to był głośny dźwięk przejeżdżających samochodów, a może bał się zobaczyć swoich rodziców wspinających się wokół samochodu, usiłujących przywiązać drzewo. Albo sposób, w końcu dostaliśmy drzewo tam, gdzie chcieliśmy, i ostatecznie dotarliśmy do domu. Wspólnie się pośmialiśmy z naszego poranka i zasugerowałem, żebyśmy co drugi rok chodzili na farmę drzew.

Nie jestem pewien, czy dam radę z takim dniem każdego roku! Ale myślę, że to doświadczenie uosabiało ducha robienia rzeczy w sposób, który nie jest uznany za McDonald. Z pewnością łatwiej jest kupić drzewo w sklepie, ale ścinanie własnego drzewa jest zabawniejsze i bardziej nieprzewidywalne. Częstym widokiem o tej porze roku, w którym mieszkam, są choinki na parkingu. Możesz zaparkować, wybrać drzewo, zapłacić za nie i wrócić do domu w ciągu kilku minut. Możesz więc nawet zdobyć prawdziwe drzewo w sposób McDonaldized. Zrobiłem zdjęcie jednego z tych parkingów w pobliżu mojego domu, a skąd je zrobiłem, zrobiłem również ujęcie typowej sceny z McDonaldized: Dunkin 'Donuts, Baskin-Robbins i Valvoline, wszystkie położone na rogu parkingu.

Myślę, że nie musi to być wszystko albo nic. Innymi słowy, nie sądzę, aby całkowicie unikać stylu życia z McDonaldem. Myślę, że chodzi o równowagę. W wielu miejscach, w których ludzie żyją, niektóre spotkania z miejscami uznanymi za McDonald są nieuniknione. Radzę cieszyć się tymi miejscami dookoła, które oferują coś innego. Identyczność jest pocieszająca, ale jest też nudna. Jak to się mówi, „różnorodność jest przyprawą życia”. Myślę, że to powiedzenie jest prawdziwe, gdy spędzamy czas w sposób, który nie jest McDonaldized.

Write a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *