Pięćdziesiąt lat temu bóg rocka Jimi Hendrix zmarł w szpitalu St. Mary Abbot w Londynie. Miał 27 lat.
Gitarzysta został znaleziony nieprzytomny około godziny 11:30 (6:30 ET) przez dziewczynę Monikę Dannemann w jej mieszkaniu w hotelu Samarkand. Sanitariusze natychmiast przewieźli Hendrixa do szpitala, gdzie o godzinie 12:45 dr John Bannister ogłosił zgon. (7:45 czasu wschodniego).
Koroner orzekł, że Hendrix, który miał długą historię nadużywania narkotyków i alkoholu, zmarł z powodu uduszenia pod wpływem barbituranów. (Dannemann powiedział, że Hendrix wziął 18 razy więcej niż zalecane tabletki nasenne.)
Hendrix został pochowany w Renton w stanie Waszyngton 1 października 1970 roku.
Legenda gitary, która w listopadzie skończyłby 78 lat, gdyby żył, miał kilka związków z Kanadą.
Jego ojciec James Allen Hendrix urodził się w Vancouver w 1919 roku i chociaż Jimi urodził się i wychował w Seattle, często odwiedzał jego babcia ze strony ojca, Zenora Rose Moore w BC
Nie wszystkie wspomnienia Hendrixa z Kanady byłyby takie miłe.
Kiedy przybył do Toronto 3 maja 1969 roku, wyprzedzając Podczas koncertu w Maple Leaf Gardens, Hendrix został zatrzymany przez celników na lotnisku na cztery godziny po tym, jak znaleźli w jego bagażu podejrzaną heroinę i haszysz.
Hendrix został oskarżony o posiadanie narkotyków. Został zwolniony za kaucją w wysokości 10 000 $ i tej nocy zagrał zgodnie z planem.
7 grudnia, dzień przed terminem Hendrixa Aby stanąć przed sądem w Toronto, został ponownie aresztowany na lotnisku, kiedy celnicy znaleźli w futerale na gitarę kapsułę z nieznaną substancją. Muzyk został zatrzymany przez noc, ale został zwolniony, gdy testy laboratoryjne wykazały, że substancja nie jest nielegalna.
Po trzydniowym procesie ława przysięgłych obradowała przez ponad osiem godzin i wróciła z niewinnym werdykt.
„Kanada dała mi najlepszy prezent bożonarodzeniowy, jaki kiedykolwiek miałem” – powiedział dziennikarzom Hendrix.